Joga na macie, joga w powietrzu, joga z Florentyną. Dlaczego zatem nie spróbować jogi na wodzie? – pomyślała podekscytowana Pędziwiatrzyca widząc na Instagramie zdjęcie dziewczyny, która nie dość, że potrafi bezbłędnie przyjąć pozycję (pięknego) psa z głową w dół, to jeszcze robi to…na środku jeziora. 

SUP Jezioro Mucharskie
Pędziwiatrzyca na SUPie – Jezioro Mucharskie
Fot. Magda Furczyk

Mimo wszystkich możliwych lęków – wysokości, przestrzeni i głębokości oraz niebywałą wprost obawą przed (pięknym) psem z głową w dół, czyli właśnie w stronę falujących sobie pod nią bez pardonu kilkudziesięciu metrów wody, wysłała do dziewczyny wiadomość o treści mniej więcej „Aaaaaaaa, ależ to wspaniałe, ja też tak chcę”. 

SUP Czernichów
Pędziwiatrzyca na SUPie – Jezioro Międzybrodzkie
Fot. Aga Jarosińska

Razem w przedszkolu

Tak zaczęła się SUPerowa przygoda Pędziwiatrzycy. Dziewczyną ze zdjęcia okazała się Aga, jej koleżanka z przedszkola. Archiwalne fotografie z lat 90-tych pokazują, że grały razem na gitarze, kolorowały kolorowanki, świętowały Dzień Babci i Dziadka, a także uśmiechały się do jednego obiektywu na grupowych zdjęciach. Chyba żadna z nich nie przypuszczała wtenczas (bardzo ładne słowo, trochę jakby z prekambru, trochę z „Pana Tadeusza”), że za dwadzieścia kilka lat będą fikać razem jogę, a co dopiero SUPjogę. Trudno wyczuć, czy ktoś w 1996 roku kojarzył SUP z czymś innym niż pierwsze trzy litery słowa SUPER, które w trójkę wyglądały tak, jakby teraz zaraz ktoś miał dopisać ER. Poza tym, dla Pędziwiatrzycy i innych koleżanek z przedszkola liczył się wtedy tylko Mikołaj Bajorek. Każda chciała stworzyć z nim zagrodę kucyków Pony albo obok niego klęczeć na roratach. 

przedszkole
Pędziwiatrzyca i Aga w przedszkolu, 1996

Mostek na wodzie

Dziś o SUP-ie Pędziwiatrzyca wie zdecydowanie więcej. SUP, czyli Stand Up Paddle, to dyscyplina, która pozwala wypłynąć na jezioro podczas zachodu słońca, rozgrzać i zmęczyć całe ciało wiosłowaniem pod fale, chyba że „fal nie ma fal nie ma fal” to wtedy aż tak się nie zmęczy, odwiedzić ptasią wyspę, do której można wyłącznie dolecieć (jeśli ma się to szczęście i jest się ptakiem) lub przypłynąć wybranym środkiem wodnego transportu, zrobić na wodzie mostek (Serio! Pędziwiatrzyca ma na to świadków), poleżeć na wodzie (na to tym bardziej ma) albo zwiedzić Kraków płynąc Wisłą w ramach akcji „Bądź turystą w swoim mieście” (a to bardzo ładna akcja, Kraków też zresztą z perspektywy Wisły ładny bardzo). 

SUP Body Mind

Na SUP-ie można również uprawiać jogę. Nawet jeśli nie do końca zna się komendy „balasana”, „uttanasana” czy „virasana”, ba – niektórych nie potrafi się do końca poprawnie wykonać na macie. A co dopiero na wodzie. Właśnie wtedy wkracza Aga i SUP Body Mind, która na spokojnie wytłumaczy, skoryguje, a potem każdą pozycję z Ciebie wyczaruje. 

SUP Jezioro Mucharskie
SUP & YOGA CAMP – SUP Body Mind
Fot. Daniel Turała

Nad wszystkim czuwa też zwykle prezeska Tola, która jest najmłodszą rejwerką, jaką Pędziwiatrzyca zna – bo o ile ona była na pierwszych techno tańcach w wieku dwudziestu kilku lat, tak Tola zaliczyła prawdziwy rejw jako 5-miesięczny bobas. Komentowała później, że fajnie, fajnie, tylko jakoś mało ludzi wybrało, tak jak ona, opcję w słuchawkach, czyli Silent Disco. Tola jest SUPer i robi urocze miny, a nawet jeśli komuś coś na SUPie nie wyjdzie – nie patrzy z politowaniem, lecz zasypia z nudów. 

Na dnie zbiornika Świnna Poręba

Zachęcona SUPjogą oraz zachodem słońca oglądanym ze środka jeziora Żywieckiego z widokiem na Żar, Pędziwiatrzyca postanowiła wybrać się na weekendowy obóz z SUP Body Mind nad jeziorem Mucharskim. To to samo jezioro, nad którym tamę otwierano przez kilka lat i to kilka razy. Za każdym razem mniej lub bardziej hucznie, zawsze jednak z myślą, że to już. Inauguracja trwała tyle, gdyż miejsce na jezioro najpierw trzeba było zarezerwować, potem wyludnić (na dnie przyszłego zbiornika istniała przez wiele lat wieś, na temat której ciekawostek dowiemy się z filmu “Z nurtem życia” oraz ze strony „Tajemnice zbiornika Świnna Poręba”), przygotować do zalania, zalać, a potem poczekać na Beatę Szydło, która miała przyjechać i je otworzyć, a jak wiadomo umiejętności prowadzenia pojazdów byłej pani premier (nie) brakowało. Dziś jezioro Mucharskie nadal jest czynne tylko nieoficjalnie, czemu dowodzi mały ruch na wodzie. Uczestnikom SUP & YOGA CAMP z SUP Body Mind, do których zaliczała się Pędziwiatrzyca, zupełnie samotność nie przeszkadzała – cieszyliśmy się wręcz, że nikt, poza wiatrem, czy tam zapowiadanym akurat na ten weekend alertem pogodowym, nie będzie robił fal. 

SUP Jezioro Mucharskie
No to siup na SUP – SUP & YOGA CAMP – SUP Body Mind
Fot. Aga Jarosińska

Balasana w południe

Weekend z SUPjogą zaczął się w sobotnie południe od intensywnej jogi. Jeszcze na matach, żeby solidnie rozgrzać ciało i nie wyruszyć na jezioro bez opanowanych pozycji wojownika. Na zewnątrz grzało nam niemiłosiernie, dlatego zajęcia odbyły się w przyjemnym i chłodnym domku, który stanowił bazę noclegową uczestników obozu.

joga sup camp
Joga na dobry początek dnia
Fot. Aga Jarosińska

Dodatkową rozgrzewką było pompowanie SUP desek. Czymże są rozpiętki, pompki i inne ćwiczenia siłowe na górne partie ciała wobec siły, którą trzeba włożyć w przygotowanie deski do spływu!

SUP Jezioro Mucharskie Świnna Poręba
Siup na SUP
Fot. Aga Jarosińska

Jezioro Mucharskie okazało się znakomitym akwenem do wiosłowania. Z jednej strony miła, bezwietrzna zatoczka, w której śmiało można było poćwiczyć jogę (to teraz na trzy cztery próbujemy wspomniany wcześniej mostek, i o ile na raz i dwa wygibas się nie udał, tak na trzy i cztery już owszem), zaś z drugiej, piękna przestrzeń umożliwiająca wiosłowanie z widokami na góry.

Pędziwiatrzyca już wie, że nie można wiosłować tak hop siup. Wiosło powinno się prowadzić równolegle do deski, do tego ręka trzymająca je za uchwyt musi być prosta. Poprawny chwyt zdecydowanie przyspiesza tempo płynięcia i ogranicza bezsensowne “namachanie się”.

SUPerowy spływ
SUPjoga
SUP & YOGA CAMP – SUP Body Mind – Jezioro Mucharskie
Fot. Daniel Turała

Masaż twarzy i joga z danielami

Pływanie zajęło nam niemal całą siestę. Lecz to nie SUP był ostatnią sportową atrakcją soboty. Skoro dzień zaczęłyśmy jogą to i wieczór aż wstyd byłoby zakończyć mniej aktywnie. Aktywnie i przyjemnie, bowiem MASAŻ TWARZY (podrażnionej antycovidową maseczką, słońcem, światłem komputera…) z olejkiem i to przy zapalonych indyjskich kadzidłach był niesamowicie relaksujący. Podobnie jak kończąca SUPerowe spotkanie joga, do której dołączyli goście specjalni…

Wygibasom joginek na trawie z całkiem bliska przyglądały się bowiem urocze daniele, robiąc przy okazji konkurencję popularnej dziś w wielu miejscach “jodze z alpakami”. Pędzwiatrzyca zapewnia, że “joga z danielami”, zwłaszcza z danielem Alfredem, jak przedstawiła naszego ziomka opiekunka, też ma swój urok. Spójrzcie na jego pyszczek.

daniel
Serwus, jestem daniel i mam na imię Alfred!

Kiedy daniele udały się na drzemkę, Pędziwiatrzyca wraz z pozostałymi SUPerowiczami postanowili sprawdzić, co słychać na Ptasiej Wyspie. To nic, że by się na nią dostać, trzeba było przepłynąć niemal pół jeziora Mucharskiego. Nic też, że zapadał zmrok, bo przecież dzięki temu mogliśmy upolować zachodzące słońce. Efekty polowania poniżej, a wszelkie możliwe namiary na Agę i SUP Body Mind – gdyż kolejne SUPjogowe wyjazdy z pewnością już niebawem – na Facebooku i Instagramie.

To co, siup na SUP?

SUP joga jezioro Mucharskie
Zachód słońca nad jeziorem Mucharskim
Fot. Magda Furczyk
SUP Jezioro Mucharskie
SUPerowy zachód
Fot. Magda Furczyk
Wyprawa na Ptasie Wyspy
Fot. Daniel Turała
Uczestnicy SUP & YOGA Camp nad jeziorem Mucharskim
Fot. Daniel Turała
Tags:

LEAVE A RESPONSE

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Weź przeczytaj